Burza.

Jerzy Szyszko



Bigos


Bigos zawsze inspirował -
wychwalali go poeci,
nam przeważnie też smakował,
ten "na winie" i "jak leci".

A szczególnie na ćwiczeniach,
po wysiłku, w polu, w lesie,
tak zostało we wspomnieniach,
tego smaku nikt nie wskrzesi.

Co ma bigos do wiatraka?-
do łączności, musztry, broni,
to przez niego była draka -
ale kucharz się wybronił.

Szkoleniowe założenia
z gruntu muszą być realne,
lecz warunki do sprawdzenia,
lepiej, gdy są ekstremalne.

W tych sprawdzianach, bez pomocy,
sprzęt na czas rozwijaliśmy,
bez spoczynku, w dzień i w nocy -
sami też się żywiliśmy.

...


Pluton kuchnię miał polową,
suchy prowiant, zapas wody,
dalej działał już solowo
i korzystał z tej swobody.

To z produktów wynikało -
tłuste mięso, gar kapusty,
bigos zrobić należało,
zapchać nim żołądek pusty.

Jeden kuchnią się zajmował,
mięso i kapustę całą
wrzucił w kocioł, ugotował,
część na drugi dzień zostało.

Niech bigosy wszystkie bledną,
każdy jadł, o nic nie pytał,
bo choć danie tylko jedno,
to najedli się do syta.

"Zwiad" powrócił z "rozpoznania",
przyniósł wieści i "czar nocy",
do bigosu przyprawiania,
to "przyprawa" wielkiej mocy.

...


Przy księżycu wyrabiana,
w okolicy wśród ludności,
księżycowym winem zwana,
bo rodziła się w ciemności.

Chętni bigos zakrapiali,
by trawienne wzmocnić soki,
potem słodko zasypiali,
bo ich zmorzył sen głęboki.

W dzień następny odgrzewanie,
kucharz w kocioł "wino" leje,
będzie bigos dziś "na winie",
kto się boi niechaj nie je.

Jednak go do końca zjedli -
chociaż się niektórzy bali,
lecz się smakiem nie zawiedli -
dobrze go zapamiętali.




Aktualizacja strony: 9 września 2014 r.


© 2007 - 2014 Absolwent WSOWŁ promocji 1971 roku Marian Więckowski