Burza.

Jerzy Szyszko



Terenoznawstwo


To wskazuje sama nazwa,
teren, plus jego poznanie -
a więc cel terenoznawstwa
to terenu jest badanie.

Polubiłem te zajęcia,
bo się w lasach odbywały,
a te znałem od dziecięcia,
mą wrażliwość kształtowały.

Las jest dla mnie jak istota,
co zadziwia i zachwyca,
w jego wnętrzu, w pniach, wykrotach,
tkwi natury tajemnica.

Gdy jest pojazd, dobra mapa
i busola do pomocy,
wtedy nawet byle gapa
podróżować może w nocy.

Lecz z mapami sprzed pół wieku,
sztuką jest namierzać cele,
dróg brak nowych i obiektów,
było z tym kłopotów wiele.

Wtedy, to już na wyczucie,
lecz gdy podróż zacznie nużyć,
trzeba wiedzieć, że po skrócie,
droga może się wydłużyć.

Mądrze mówi powiedzenie
o skracaniu dróg na przełaj -
życie daje potwierdzenie -
lepszych dróg niż proste, nie ma.

Gdy ktoś drogę sobie skraca,
bo mu się tak bardzo śpieszy,
ten do domu nie powraca,
tylko licho tym się cieszy.

Lecz kto drogę wyprostuje,
rezygnując z wszelkich skrótów,
pewnie w domu zanocuje
i spać będzie bez kłopotów.

...


Wjechaliśmy gdzieś w głąb lasu -
są zajęcia na polanie,
mamy dwie godziny czasu,
każdy jakieś ma zadanie.

Mapę trzeba zorientować,
więc busole się przydały,
miejsce stania zakodować,
tu wykłady się kłaniały.

Różne inne wiadomości
z mapy, z lasu wynikały,
jego wieku, przebieżności,
czy nas drzewa osłaniały?

Czy podłoże suche, twarde? -
gdyby kopać umocnienia
to łopatą? - czy oskardem?
Co z poziomem nawodnienia?

Wody ciut by się przydało,
rzeczka czysta, niegłęboka,
gdyby ją się forsowało,
lepsza wąska niż szeroka.

Każdy mapę, las ocenił -
teren jest na obóz dobry,
ktoś by go na lepszy zmienił -
czy na lepszy? - nie, podobny.

Lecz zajęcia są "na żywo" -
rozeszliśmy się po lesie,
w porze zbiórki wielkie żniwo,
każdy coś w kieszeniach niesie.

Gdyśmy to powyciągali,
wykładowca się przeraził,
po co żeście je zbierali -
tu dosadnie się wyraził.

To pociski, niewypały,
w jednym miejscu je składajcie,
żeby się nie obijały,
delikatnie, nie rzucajcie.

...


Chyba były zakopane,
lecz ktoś zaczął je wybierać,
teraz są porozrzucane,
my możemy je pozbierać.

Wykładowca tupnął nogą,
nigdzie się stąd nie ruszycie,
one tam wybuchnąć mogą,
chodzi tu o wasze życie.

Gdy do szkoły powrócimy,
zaraz fakt ten zgłoszę władzom,
my tu nic już nie zrobimy,
ale oni coś poradzą.

Każdy miał z tym do czynienia,
to w dzieciństwie modne hobby,
wielu z mego pokolenia
taki pocisk krzywdę zrobił.

Chłopcy mieli w tamtych czasach
amunicję, niewypały,
pełno było tego w lasach
i dziewczyny też zbierały.

Stąd zdziwienie było moje -
jeden patrzy na drugiego,
skąd te jego niepokoje? -
co w tym może być groźnego?

To po latach zrozumiałem,
zmienił się mój punkt widzenia,
ja też młodzież nauczałem.
Czas mentalność naszą zmienia.



Aktualizacja strony: 11 października 2014 r.


© 2007 - 2014 Absolwent WSOWŁ promocji 1971 roku Marian Więckowski