Burza.

Jerzy Szyszko
Autor

kinoteatr

Kinoteatr - zdjęcie współczesne.



Kinoteatr


Kinoteatr to budynek,
kino, scena i widzowie,
azyl, ducha odpoczynek -
żyli nim podchorążowie.

Taka nazwa się przyjęła,
choć w napisie neonowym
była "FALA", co płynęła,
o kolorze lazurowym.

Filuternie tak mrugała,
śląc kuszące obietnice,
wejdź do środka, zapraszała,
poznasz moje tajemnice.

Tu na randkę się umówisz,
poznasz smak pierwszej miłości,
lecz uważaj, serce zgubisz -
film ogląda się w ciemności.

W mych pracowniach, pakamerach,
muzy swe królestwo mają,
luz i twórcza atmosfera,
talent, wenę rozwijają.

Tu orkiestra "zgranie" ćwiczy,
wokaliści głos trenują,
w bibliotece czytelnicy,
wiedzę, spokój odnajdują.

A zespoły artystyczne,
co w kompaniach swych działały,
poetycko i muzycznie,
na konkursach się sprawdzały.

Przegląd bywał raz do roku,
na zwycięzców, prócz nagrody,
już krajowy czekał konkurs -
szansa dla talentów młodych.

Jeśli w sztuce jakieś role,
też dla dziewczyn przewidziano,
aby mogły być w zespole,
rzecz w liceum załatwiano.

Gdy dyrekcja dała zgodę,
próby się rozpoczynały,
a dziewczyny były młode,
chętnie do nas się zgłaszały.

Bo to awans, wyróżnienie,
tu się czuły jak wybranki,
miały szansę grać na scenie -
zazdrościły koleżanki.

...


Lecz najczęstszym widowiskiem,
były filmy tutaj grane,
bo to kino przede wszystkim
i dla wszystkich wyświetlane.

Dla żołnierzy i cywili,
więc czasami się zdarzało,
że zbyt tłumnie przychodzili,
i miejsc w sali brakowało.

Właśnie leciał hit filmowy -
trzeba coś wykombinować,
komuś pomysł wpadł do głowy,
tłok ten można rozładować.

Przyszedł "łącznik oficera" -
wszystko zgodnie z zasadami,
z trzaskiem, hukiem drzwi otwiera -
"alarm dla ósmej kompanii".

Szybko więc się poderwali,
choć wychodząc nieco klęli,
inni na to już czekali,
bo też film obejrzeć chcieli.

Znawców trendów kin światowych,
łączył z naszą biblioteką,
dyskusyjny klub filmowy,
zwany czasem filmoteką.

Kierowniczka biblioteki
również klubem kierowała,
jak minister, choć bez teki -
czas swój, serce w to wkładała.

Każdy hobby swe rozwijał,
jeśli chciał i miał zdolności,
bo artystom klimat sprzyjał,
dawał szanse, możliwości.

Dekorator farby mieszał,
pędzlem różdżką, wprost czarował,
tak oręża chwałę wskrzeszał -
płótno żyło, gdy malował.

Czas fotograf zatrzymywał,
łapał w kadry życie nasze,
potem w ciemni wywoływał
i utrwalał, już na zawsze.

Radiowęzeł w wolnych chwilach
puszczał hity, całkiem nowe,
ktoś pomyśli, to idylla,
a gdzie życie jest wojskowe?

...


Ci, co grali znakomicie
i z orkiestrą się związali,
dość ciekawe mieli życie,
bardzo często gdzieś grywali.

W szkołach, zwykle na studniówkach,
na zabawach, nam w kasynie,
wczasowiczkom, na wieczorkach
i czasami awaryjnie.

Raz wesele w Południowym,
lecz muzycy wnet się schlali,
wtedy w trybie alarmowym,
nasi chłopcy gościom grali.

Taka pomoc koleżeńska -
bo w potrzebie trzeba wspierać,
bez orkiestry? - wstyd i klęska,
a to ślub był oficera.

Kiedy na Sylwestra grali,
my na feriach już byliśmy,
więc z urlopów korzystali,
gdy my, już z nich wracaliśmy.

Te wyjazdy, przemęczenie,
miały też i dobrą stronę,
jeden poznał przeznaczenie -
znaczy, swoją przyszłą żonę.

A na koniec ciekawostka -
rzecz to jest powszechnie znana,
do sprzątania służy szczotka,
zwykła - lub zaczarowana.

Pani, która tam sprzątała,
tak "paliła się" robota,
że przezwisko otrzymała -
nie zgadniecie - "złota szczota".

I tak działał kinoteatr,
wypełniając rolę swoją,
lecz tych kapcior teraz nie ma,
lub bez życia puste stoją.



Aktualizacja strony: 7 lipca 2015 r.


© 2007 - 2015 Absolwent WSOWŁ promocji 1971 roku Marian Więckowski